SIERADZKI  KLUB
KARATE KYOKUSHINKAI

AKTUALNOŚCI

TRENINGI KARATE

OSIĄGNIĘCIA

ZAWODNICY

GALERIA

SKLEP

OCHRONA
DANYCH OSOBOWYCH

HISTORIA
SZTUKI KARATE

SOSAI
MASUTATSU OYAMA

SŁOWNICZEK JAP-POL

KATA

KIHON

KUMITE

100 KUMITE

TAMASHI-WARI

PRZYSIĘGA DOJO

WYMOGI
EGZAMINACYJNE

   

AKTUALNOŚCI

2007-11-23
Mistrzostwa Świata Karate Kyokushin w kategorii open.

W jaskini lwa
Kto by pomyślał, że po 25-ciu latach przygody z karate wreszcie się uda. Sensei Robert Wajgelt 2 dan, wice prezes Sieradzkiego Klubu Karate Kyokushinkai kilkanaście listopadowych dni spędził w dalekiej Japonii. W kraju kwitnącej wiśni rozegrano Mistrzostwa świata Karate Kyokushin w kategorii open.
Nie wystąpił tam co prawda w gronie reprezentacji Polski jako zawodnik czy trener, ale pobyt w Tokio nie był oczywiście przypadkowy. Sensei Wajgelt poleciał na drugi koniec świata jako... trener kadry Republiki Czeskiej. Co nie powinno zresztą dziwić, bo taką funkcje pełni już od 5-ciu lat.

Poniżej rozmowa z Robertem Wajgeltem.

B.P.
Kiedy poczułeś, że Japonia jest blisko ?
R.W.
To było wtedy, gdy Shihan Andrzej Drewniak wybrał mnie do składu polskiej ekipy szefów krajowych ośrodków karate. Już sam ten fakt cieszył, bo to dla mnie oznacza, że nasz ośrodek jest w ścisłej krajowej czołówce, i że warto w nas inwestować. Zresztą dziś na 300 klubów w Polsce jesteśmy na 8-ym miejscu.
B.P.
Jak wyglądało zderzenie z zupełnie inna kulturą i krajem ?
R.W.
Przede wszystkim to było zderzenie z czasem. To jest osiem godzin różnicy i na początku ciężko się było do tego przyzwyczaić. Wcześniej oczywiście także trudy podróży. Najpierw lotnisko w Katowicach, potem we Frankfurcie, no i dopiero Tokio. W sumie do Japonii podróżowałem niemal 24 godziny.
B.P.
No, ale inny kraj to także inni ludzie, zwyczaje...
R.W.
Jak najbardziej się o tym przekonałem. W oczy rzuca się non stop morze ludzi na ulicach. Nie wiem co by było gdyby nie wspaniale rozwiązana komunikacja. Co ciekawe, przy tysiącach aut nie ma korków. Ruch lewostronny znałem już z Wielkiej Brytanii. Zaskoczyła za to kultura na... schodach ruchomych. Tam jest tak, ze wszyscy tłoczą się po lewej stronie. Prawa część jest zawsze zostawiona dla tych, którzy po prostu się śpieszą i już nie idą, a biegną.
B.P.
Podobno zebrałeś od Japończyków kilka tysięcy ukłonów, choć wcale Cię nie znali...
R.W.
Ukłony, które zresztą sumiennie oddawałem do dziś czuje w plecach. To oczywiście taki trochę żart. Ale faktem jest, że życzliwość ściga się w Japończykach z ogromną uprzejmością. Każde powitanie czy pożegnanie to ukłon. Ogromny podziw wzbudzał w nich też fakt, że na odzieży nosiłem znak „Kyokushin”. Przypadkowi Japończycy podchodzili i witali się ze mną. Oczywiście wtedy obowiązkowy ukłon i uścisk dłoni. No i pytanie: czy i jak długo trenuję karate. „Kyokushin” to dla wyspiarzy prawdziwa świętość.
B.P.
Przejdźmy teraz do zwodów. W Tokio miałeś ze sobą Jana Sokupa, reprezentanta Republiki Czeskiej. Jesteś jego trenerem. Dawałeś mu szanse na jakiś sukces ?
R.W.
Niektórzy nie wiedzą, że w kategorii open Mś odbywają się co cztery lata. Po wcześniejszej selekcji na różnych kontynentach zakwalifikowało się 192 zawodników. W tym gronie znalazło się 5-ciu Polaków i jeden Czech. Zawody rozegrano w hali Toykokan, która mieści nawet 20 tys. widzów. Była po brzegi wypełniona. Zawody trwały trzy dni. Po pierwszym dniu zostało 32-óch zawodników, w tym czterej Polacy i jeden Czech. Drugi dzień imprezy przyniósł przegraną dla wszystkich Polaków, Jan Sokup wszedł do „16” najlepszych na świecie. Trzeci ostatni dzień przyniósł wiele niespodzianek. Najlepsi japońscy mistrzowie zostali wyeliminowani. Odpadł tez jeden z faworytów Rosjanin Kurbanow. O wejście do strefy medalowej Jan walczył z Armenem i po dogrywkach został zwycięzcą. Finał mistrzostw należał do Sokupa i Brazylijczyka Texeiry, który zwyciężył przed czasem odbierając czeskiemu zawodnikowi złoty medal. Ale srebro Sokupa to jego największy sukces sportowy.
B.P.
Dziś na spokojnie oceniasz wyprawę do Tokio. Pomijając sam udział w tak prestiżowej imprezie jak Mś w Japonii. Na koniec powiedz czy Twoim zdaniem taka wyprawa służy jakoś promocji SKKK i samego „grodu nad Wartą” ?
R.W.
Bardzo dobrze, że mogłem na własne oczy zobaczyć jak to się robi w „jaskini lwa”. Japonia to wszak kolebka karate i gdzie jak nie tam szukać wzorców ? Jeśli zaś chodzi o promocję, tak miasta jak i klubu to na pewno się opłacało. Nawiązałem liczne kontakty międzynarodowe. To dobrze, że Sieradz pokazał się w gronie najlepszych ośrodków karate w Polsce. Teraz na pewno nie braknie chętnych na udział w organizowanych przez nas zawodów. Możemy śmiało mówić o tym, że jesteśmy poważną konkurencją dla Krakowa, Wrocławia czy Katowic. Naprawdę dziś nie mamy się czego wstydzić. Dlatego za wyjazd do Tokio dziękuje w imieniu całego SKKK tak władzom Polskiego Związku Karate. Duże podziękowania także dla Pana Jacka Walczaka, prezydenta Sieradza, który już po raz kolejny po prostu podał nam rękę. Na koniec japoński ukłon wdzięczności /już to naprawdę umiem – śmieje się Wajgelt/ dla pana Andrzeja Jedyka, szefa firmy Eko-Serwis, która wyprawę do Japonii wsparła finansowo oraz sieradzkiego WORD-u z dyrektorem Henrykiem Waludą i przedsiębiorstwa PAK POL pana Wiesława Grudy.
B.P.
Gratulując wyjazdu dziękuje za rozmowę.
R.W.
Dziękuje bardzo

galeria

2007-10-03
Udany Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Sieradza.

Podobno to nieładnie samemu się chwalić, więc powtórzymy słowa, jakie doszły do nas droga mailowa i telefoniczną od kilku uczestników sobotniego turnieju, a nawet od shihan Andrzeja Drewniaka: zawody w Sieradzu znów się udały, zarówno pod względem sportowo-organizacyjnym, jak i zapamiętano miłą atmosferę, jaka im towarzyszyła. Zwyciężył po prostu zdrowy duch rywalizacji sportowej, tak potrzebny również w karate!.
Zawody tradycyjnie otworzył Prezydent Sieradza – Jacek Walczak. Gościem honorowym był również Przewodniczący Rady Powiatu Sieradzkiego Henryk Waluda w towarzystwie sponsorów. W tym miejscu SKKK serdecznie dziękują niżej wymienionym firmom za pomoc i wsparcie w organizacji turnieju: Pakpol Wiesław Gruda, Ubojnia Drobiu Grzegorz Wyrębski, WORD Sieradz, Aumatur Sieradz, MPWiK Sieradz, Kancelaria Ubezpieczeniowa KiM Kowalczyk, KMM Okno Marek Konieczny, WSHE w Sieradzu, Brunox Konrad Jakubowski.
Przejdźmy do konkretów. W zawodach uczestniczyło ponad stu zawodników z 10 klubów, rywalizujących na tatami w kata, kumite lekki-kontakt i kumite. Ostatnia konkurencja była zarezerwowana dla osób o wieku 18-21 lat. w pozostałych udział wzięli karatecy od lat 6 do 17.
Miło nam donieść, że i sieradzanie zdobyli szereg medali. Oto nasi medaliści: złoto - Ida Wajgelt kata dzieci 6-7 lat i Mikołaj Rogowski w kumite młodzików do 60 kg; srebro – Adrian Kubicki w kumite juniorów młodszych do 70 kg i Małgorzata Kos w kata dziewcząt 8-9 lat; brąz – Michał Pietrus – kata chłopców 12-13 lat, Mateusz Rokicki – kumite młodzików do 65 kg, Mateusz Konieczny i Krzysztof Kotarski – kumite juniorów pow. 80 kg.
Najlepszym zawodnikiem jury uznało Mikołaja Rogowskiego z naszego klubu. W konkurencji drużynowej zwyciężyli przedstawiciele Krakowa, przed Wrocławiem i Sosnowcem. Wszyscy uczestnicy obiecali sobie spotkać się ponownie za rok w gościnnym Sieradzu.

Osu!

galeria

2007-09-24
Po ciężkiej pracy nie było kołaczy!

Nasz sieradzki „rodzynek” w VII Mistrzostwach Europy Open Kyokushin Karate Sensei Marcin Sieczka niestety odpadł już w pierwszej rundzie, gdzie trafił na późniejszego złotego medalistę i faworyta zawodów Alexandro Nawarro z Hiszpanii! Prędko zaliczone wazari Nawarro „dowiózł” do końca w sumie dość wyrównanego pojedynku. Tu przypomnieć trzeba poprzedni pojedynek obu tych zawodników na Wyspach Kanaryjskich, gdy Nawarro przed własna publicznością potrzebował dwu dogrywek i decyzji sędziów, aby pokonać Sensei Marcina. Stało się – trudno! Kiedyś Nawarro przegra, a Sensei Sieczka zdobędzie medal. Na pocieszenie pozostaje myśl, że Nawarro w tym roku w Riesa był nie do pokonania – wygrał z całą elita europejskiego Kyokushin – przegrali z nim i Sylwester Sypień i Krzysztof Habraszka, Piotr Banasik, Marcin Sieradzki, Marcin Miller, Karol Cieśluk i Michał Krzak – mistrzowie i medaliści Mistrzostw Europy. Miejmy nadzieję, że nasi zawodnicy znów pojada na Mistrzostwa Europy, gdzie nadarzy się okazja do rewanżu.



2007-09-24
XI OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ O PUCHAR PREZYDENTA MIASTA SIERADZA

Jesień w sieradzkim karate od wielu lat kojarzy się z jedna dużą imprezą: Turniejem o Puchar Prezydenta Miasta Sieradza. Zawody zmieniały z czasem swoją formułę, oprawę i miejsce, by ostatecznie stać się areną konfrontacji młodych karateka, którzy zdobywają tu swoje pierwsze doświadczenia w występach na tatami.
I tak; w konkurencji kata zaprezentują się dzieci w wieku 6-17 lat; a w konkurencji kumite-lekki kontakt młodzicy i juniorzy młodsi w wieku 14-17 lat. Trzecią konkurencja będzie kumite, w którym wystartują juniorzy w wieku 18-21 lat. Zapowiadają się bardzo ciekawe zawody, zgłosiło się wiele ekip z całej Polski. Mamy nadzieję, że mieszkańcy Sieradza przyjdą dopingować naszych zawodników. Atrakcja zawodów będą pokazy judo i karate. Wstęp wolny ! ! ! SERDECZNIE ZAPRASZAMY !

Program zawodów:
Sobota 29.09.2007, godz. 10.30-15.00 eliminacje; 15.00-18.00 finały.
Godz. 13.00 – uroczyste otwarcie zawodów przez patrona imprezy Prezydenta Miasta Sieradza Jacka Walczaka.

MIEJSCE ZAWODÓW:
HALA WIDOWISKOWO-SPORTOWA, ul. Żeromskiego 8
wejście od ul. Broniewskiego


2007-09-10
Mount Sieraków!

Wśród karateków uprawiających Kyokushinkai szczególna sławę mają legendarne obozy treningowe na górze Mitsumine w Japonii, gdzie najlepsi zawodnicy z całego świata szlifują formę pod okiem samego kancho Matusi, a dawniej sosai Oyamy.
W Sieradzkim Klubie Karate Kyokushinkai są już owiane legendą obozy treningowe w Sierakowie, gdzie hartowała się kadra klubu, i gdzie wszyscy przechodzili test na samuraja. Z biegiem lat reżym treningowy w Sierakowie złagodniał, ale w ostatnią niedziele zakończyło się zgrupowanie ścisłej kadra na czele z sensei Marcinem Sieczką i sempai Krzysztofem Kotarskim oraz Mateuszem Koniecznym. Kadra SKKK wróciła z Sierakowa, opowiadając, że sensei Robert Wajgelt w trosce o dobre przygotowanie swoich zawodników do Mistrzostw Europy i Mistrzostw Polski oparł się na najlepszych wzorcach szkoły japońskiej. Długie rajdy rowerowe, wielokilometrowe biegi, tysiące przysiadów, „brzuszków”, setki pompek, dziesiątki walk zahartowały ciała i charaktery naszych zawodników. Chyba jeszcze nigdy nasi tak ciężko nie ćwiczyli. Podkreślić trzeba, że sensei Wajgelt starał się nie tylko ukształtować sferę fizyczna, ale pracował również nad sfera mentalną, wiedząc, że we współczesnym sporcie jest ona równie ważna, o ile nie ważniejsza, niż ta pierwsza.
Mamy nadzieje, że po tak ciężkich treningach znajdzie odbicie w rzeczywistości przysłowie, mówiące, że „bez pracy nie ma kołaczy” i nasi zawodnicy zdobędą medale na tych najważniejszych imprezach. Osu!

galeria

poprzednia [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30] [31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40] [41] [42] [43] [44] [45] [46] [47] [48] [49] [50] [51] [52] [53] [54] [55] [56] [57] [58] [59] [60] [61] [62] [63] [64] [65] [66] [67] [68] [69] [70] [71] [72] [73] [74] [75] [76] [77] [78] [79] [80] [81] nastepna